Idzie nowe?

For english version please click here!
Zima to dla nas czas podsumowań. Odświeżamy stronę ślubną, robimy obowiązkowy serwis i czyszczenie sprzętu, nadrabiamy towarzyskie zaległości i rozmyślamy nad kolejnymi wyzwaniami. Mamy na wszystko nieco więcej czasu ale i jesteśmy mniej odporni na pokusy. Zwłaszcza ja – nie od dziś wiadomo, że cierpię na syndrom G.A.S. Jeżeli nie wiecie co to – w wielkim skrocie muszę przetestować każdy nowy aparat, każdy nowy obiektyw czy lampę. Jest to nieco uciążliwe. Przyznaję. Ma też swoje plusy – jesteśmy w miarę na bieżąco i adaptujemy do pracy nowe rozwiązania. Mimo, że od wielu lat pracujemy przede wszystkim aparatami Leica nie ograniczamy się tylko do niej. Pod koniec zeszłego roku pojawiło się kilka interesujących opcji – nowy Nikon D850, Sony A7rIII czy Leica CL.
Wysyp nowości oznacza jedno – duże zniżki poprzednich modeli, co pozwala w nieco mniej bolesny sposób wejść w posiadania nowych zabawek. Ekscytujące! Kupiłem więc prawie nowe Sony A7r2 w cenie niższej niż nowe Fuji X-pro2. Co jest w tym niezwykłego?
A7r2 to pełnoklatkowy korpus z niesamowitą matrycą. Kolor i ilość detalu po podpięciu Summairta 35 jest przynajmniej na poziomie M9 o ile nie lepszy. Nie ma tego analogowego sznytu ale do zastosowań komercyjnych w zupełności wystarcza. Na pewno ma lepszy zakres tonalny i ISO. Ma jedną wadę – nie jest to dalmierz a elektroniczny wizjer jest o wiele gorszy niż ten w Leica Q czy SL. Nie mam pojęcia jak działa w nim autofocus z natywnymi szkłami bo nie posiadam żadnego. Za to ze szkłami L Canona podpiętymi poprzez adapter sigmy MC-11 radzi sobie całkiem nieźle. Wystarczająco dobrze by fotografować podczas koncertu czy ślubnej ceremonii. I tu dochodzimy do sedna rozważań.


SONY A7III
Dziś Sony ogłosiło – wypuszczamy nowy “Basic Model” – Sony A7III. Rzut oka na specyfikację i widać, że jest to chyba najbardziej zaawansowany bezlusterkowiec w przystepnej cenie. Rewolucja na miarę Nikona D750 kilka lat temu czy Canona 5d. W branży ślubnej będzie to na pewno jeden z głównych kandydatów do rozważań przy zmianie sprzętu. Szybki i pewny AF, dobrej jakości wysokie ISO, nowa matryca ze stabilizacją, 15EV rozpiętości tonalnej i najważniejsze – dwa sloty SD. Jest do tego uszczelniony i jeśli jest wytrzymały choć w 90% jak A7r2 (a pewnie jest) to z pewnością zapowiada się na ciekawy sprzęt.
Tylko jest jedno ale. Czy naprawdę fotograf potrzebuje tych wszystkich “ficzerów” by realizować zlecenia? Czy potrzebujemy ISO 12800 by być spokojnym o efekt końcowy reportażu? Czy super szybki AF i 10 klatek na sekundę zapewni ciekawe kadry?
Muszę Was rozczarować. Absolutnie nie.
Czy technika może ułatwić życie? Z pewnością tak i sami z tych udogodnień często korzystamy czego dowodem był zakup Leica M10. Lepsze ISO, nieco poprawiona ergonomia czy dodanie LV, które przydaje się z egzotycznymi szkłami takimi jak stary planar 50mm 1.4 podpięty przez adapter. Egzamin nie do końca zdało Sony A7 II. Miałem wrażenie, że obcuję z komputerem. To co miało być atutem -elektroniczny wizjer- nie był zbyt dokładny by szybko i pewnie manualnie ostrzyć. Sprzedaliśmy Sony bez żalu.


LEICA M9
Przez ostatnie 7 lat aparatem, którym zrobiłem największą ilość udanych wg mnie i nagrodzonych zdjęć ślubnych, personalnych projektów czy po prostu snapów była Leica M9 z obiektywami elmarit 28mm f2.8, summarit 35mm f2.5 i planar zm 50mm f2. Zwrócie uwagę jak ciemne to szkła biorąc pod uwagę standardy. Jedyne jasne szkło jakie dwukrotnie miałem i sprzedałem to nokton 35mm/1.2 – wielki kloc z fajnym obrazowaniem ale jednak.. waga i rozmiar nie pasują do M-ki.
Leica M9. Aparat, który ma użyteczny zakres czułości do ISO 640. Tak – dobrze widzicie. Nie brakuje tu zera. ISO 640. Na upartego ISO 1250. Dlaczego nie ISO 800 i ISO 1600? W M9 natywnym, czyli takim, które nie jest cyfrowo wzmacniane jest ISO 160. I liczymy wielokrotność – czyli ISO 320, 640 itd. Całkiem jak w negatywach – też 400-kę naświetlałem zawsze na 320;)

Wracając do M9. Nie ma tam AF, jest za to dalmierz a to oznacza, że ostrzenie przebiega w pełni manualnie. Bufor zapełnia się po 3 do 5 zdjęciach w zależności czy zapisujemy DNG czy DNG+JPG. Leica M9 lubi też bez powodu się zawiesić a ekran LCD nadaje się tylko do podglądu ekspozycji.
Leica M9 ma jedno-duszę. Jest to pierwsza cyfrowa M i jak dotąd jedyna, którą fotografuje mi się dokładnie tak jak Leicą M4 czy M6. Nawet Leica M10 nie daje tego uczucia. M9 się kocha albo nienawidzi ale jedno jest pewne – nie ma drugiego takiego korpusu, który robi tak “analogowe” zdjęcia. Kolor, detal i struktura obrazu są niesamowite. NIektórzy mówią, że Leica zaszyła tam kolory z kodachroma. W odpowiednich warunkach dzieje się magia. Matryca CCD zupełnie inaczej absorbuje światło – podczas pracy okazuje się, że rzadko kiedy potrzebujemy wysokiego ISO.
Z obecną fascynacją ISO też jest ciekawa historia – przez lata ikoną był kodachrome 64. Ucinamy kolejne zero – tak – ISO 64! Najbardziej znane zdjęcia Alexa Webba czy Davida Alana Harvey’a to Leica, niskoczuły slide i niezwykłe oko. To jest tajemnica fotografii- umiejętność patrzenia a nie sprzęt. Sprzęt ma nie przeszkadzać, być transparentny. To temat na inny wpis.



Wracając do rozważań – czy naprawdę potrzebujemy zmieniać sprzęt każdego roku? Gonić króliczka? Dążyć do coraz bardziej gładkich, ostrych obrazów? Nowe Sony A7III to na pewno krok w ciekawym kierunku. Niemal nie zostawia pola do udoskonaleń i jest z pewnością bardzo kompetentnym narzędziem pracy. Ale czy sprawi, że nasi klienci będą bardziej zadowoleni ze zdjęć? Czy będę lepszym fotografem?
Dajcie znać co sądzicie w komentarzach. Porozmawiajmy;)
28 Comments
Add comment Cancel reply
This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.
Jeśli “efektem ubocznym” zmiany sprzętu będzie większa chęć fotografowania, będziemy czuli “swędzenie” w środku i nie będziemy mogli przestać myśleć “kiedy znów wezmę ten aparat do ręki żeby coś pofocić?!?!?” to tak, zmiana sprzętu może pomóc zacząć robić lepsze zdjęcia. Ale zmiana sama w sobie nie powinna być podyktowana wizją robienia lepszych zdjęć 😉
W punkt;)
Dla mnie taką magię obrazka miał 5D MKI. Od kolejnych modeli zrobiło się już cyfrowo.
Oglądając rawy z M9 mam takie same ciary jak przy pierwszym 5D 😉 Na pewno kupię ją kiedyś ale jako ciekawostkę, jeżeli się sprawdzi to pewnie dokupię M10 😀
Co do Twojego pytania to od początku mam zasadę żeby nie przejmować się sprzętem tylko robić zdjęcia 😉
Gładkie obrazki nie mają duszy :p
Płakaliśmy sprzedając naszą pierwszą klasyczną 5-kę;)
Zanim sprawdzisz M10 – koniecznie wypróbuj Leica M9 w wersji Monochrome. To jest cios.
Ja swoją sprzedałem koleżance, ma ją trzymać do śmierci 😉
Jak w międzyczasie zrobią Q z 50mm i dwoma slotami to jednak Mki poczekają.
Hej Michal
Super artykul… i bardzo do mnie trafia bo tez mam GAS 😉 To jak sprzet wyglada ‘na papierze’ zdecydowanie sie czesto nie sprawdza w praktyce – mialem Sony A7RII krotko po tym jak sie pojawilo na rynku sprzedalem po jednym sezonie slubnym – jakos zdjec fantastyczna ale aparat koszmarnie wolny, baterie slabe i ergonomia do kitu. Fuji to kolejny przyklad – fajne aparaty i szkla, ale ich sensory X-Trans nigdy mi nie podchodzily.
W pelni sie zgadzam z tym ze sprzet ‘ma nie przeszkadzac, byc transparentny’ – tak naprawde to to jest wlasnie najwazniejsze przy kupnie nowego aparatu czy obiektywu. W praktyce wydaje mi sie, ze czesto sami siebie przekonujemy o ile ten nowy sprzet bardziej pasuje do naszego stylu pracy i jak bardzo nam pomoze…czasami faktycznie tak jest, ale zazwyczaj ‘pomaga’ tylko dopoki nie pojawi sie nowy model 😉 …musze tylko o tym sam pamietac i jakos siebie przekonac ze Leica M240 w zupelnosci wystarczy i nie musze kombinowac jak kupic M10 😉
Papier przyjmie wszystko-stara prawda;) Mi A7r2 pasuje – nawet ze swoimi wadami jest szybszy niż np. stara 800-ka Nikona;) Baterie są małe i mieszczą się w kieszeni i jako korpus wielofunkcyjny – backup zarowno do Canona jak i do Leica sprawdza się wyśmienicie. Żeby był to jedyny korpus to zgadzam się z Tobą – sporo w nim trzeba poprawić. Dzięki Andrzej za komentarz!
No i najwazniejsze zeby pasowalo 🙂 W sumie ma to sens ze Sony sie sprawdza jako backup do Canon i Leica. Mysle ze za pare lat popatrze znowu na Sony ale zobaczymy co to bedzie 😉
Do aparatu trzeba czuć chemię, żeby się chciało fotografować. Te cyferki nie są istotne.
Sprzedałem właśnie swoje rezerwowe body d7100- było tak bezpłciowe jak miska w której moczę stopy. Jedyne uczucie, które miałem po sprzedaży to radość, że się go pozbyłem. Mój główny aparat to d800- ma swoje wady, ale go zwyczajnie lubię. Tym niemniej szukam drugiego aparatu, mniejszego, którym będę miał ochotę fotografować każdego dnia i zabierać go na wywczas… może x100f? Może xpro2? Może ma ktoś podobne rozterki? Pozdrawiam
Nie byłbym sobie gdyby nie polecił Leica Q
Michal, Jak wypada Twoim okiem i zdaniem Leica Q na tle nowego A7III ?
Nowego A7 III nie miałem jeszcze w rękach więc nie odpowiem. A7rIII jest ciekawą alternatywą jeżeli. Na pewno trudno będzie znaleźć równie dobrą 28-kę w systemie Sony
Totalnie nie czuję potrzeby zmieniania sprzętu na lepszy i gonienia za nowościami.
Choć na co dzień fotografuję Canonem 5d mkIII, choć kusiło mnie 1dx mk ii lub 5d mk iv, to stwierdziłem, po cholerę?
Moja przygoda z Sony zakończyła się dość szybko, totalnie nie czuję jakbym obcował z fajnym aparatem. Nie wiem co to jest? mini komputer? wystarczy raz spojrzeć przez wizjer i człowiekowi odechciewa się naciskać spust migawki.
Patrząc wstecz, to najlepszymi aparatami jakie miałem były Canon 1d mk ii N i pierwsza 5-tka. Totalnie fajny obrazek, te kolory, ostrość i analogowy feeling!
Trudno się z Tobą nie zgodzić Paweł. Po niemal dwóch latach obcowania z elektronicznymi wizjerami – jako pierwsze fuji, później niesamowita Leica Q i SL nieco łatwiej zaakceptować patrzenie w ten sposób. Jedno jest pewne – nie ma frajdy. Jedynkę też mieliśmy w wersji 1dmk2n – nazywaliśmy ją pieszczotliwie krową;) Świetny korpus.
Fotografuję od 1999r. – pierwszy był Zenit TTL, potem od 2002r. kapitalne analogi Pentaksa z kapitalnymi ukochanymi słoikami K50/1.4, K24/2.8. Od 2007r. jestem cyfrakiem. Pierwszy – Pentax istDL z 6Mpx matrycą, do której mogłem bez przejściówek podpinać szkła analogowe. Od 2009r. zawodowo D700, o którym mogę napisać to co Miłosz o D7100 wyżej – mimo, że sprzęt mi się sprawdza do tej pory (chociaż przy niektórych ostatnich realizacjach zaczyna brakować rozdzielczości) to jest potwornie nudny. I pewnie nie jeden napisze, że to nie powinno być kryterium przy sprzęcie do zawodowej fotografii, ale tęsknie za magią fotografowania analogowymi pentaksami i mimo wszystko mam wrażenie, że tę tęsknotę gdzieś jednak widać między pikselami 😉
Limitedy od Pentaxa to samm miód;)
A do Sonego podpiąć łatwo 😉
Od 8 lat robię zdjęcia 1ds Markiem III i pomimo tego, że nowsze puszki oferują dużo więcej, to na prawdę nie odczuwam potrzeby kupna nowego aparatu.
Jestem bardzo zadowolony z samego obrazka, świetnie pracuje AF i jest niezniszczalny. Wielki, niezawodny, wół roboczy 🙂
Pozostaje jeszcze kwestia gabarytów i ergonomii. Tak jak są osoby z G.A.S., spotkać można też fotografów z dużymi dłońmi (albo chociaż palcami pianisty) i małe lekkie aparaty kompletnie nie leżą im w dłoniach. Dla nich miniaturyzacja sprzętu to zmora.
Sony dużo namiesza tym modelem, to fakt. Śmieszy mnie fakt, że nagle fotografowie wyprzedają na forach swój sprzęt, nie mając nawet zielonego pojęcia jak to leży w dłoni. Podejrzewam, że większość z tych “sprzętowych purystów” nie wykorzystało swojego obecnego sprzętu w 50%! Fotografowałem 8 lat na Canonie i to co mnie irytowało w lustrach to FF, BF oraz waga. W pierwszym przypadku w Sony nie będzie tego problemu, ale waga.. wcale nie będzie dużo lżejszy z turbo ciężkimi obiektywami Sony (zarówno w kg jak i PLN) czy też ARTami Sigmy. Dlatego wybrałem Fuji 🙂 Jest lżej, mam 325 punktów AF i dzięki temu zupełnie inaczej mi się patrzy przez wizjer. Szukam innych kadrów. Szkła są dużo mniejsze od Canona, Sony czy Nikona zatem przyjemność zrobienia reportażu jest jeszcze lepsza. Każdy powinien znaleźć swój ulubiony zestaw, tak żeby czuł że zna go na pamięć i że go nie zawiedzie na zleceniu. Ale ani większa matryca, ani astronomiczna liczba pixeli nie zrobi z Ciebie lepszego fotografa.
J.
Który kiepsko sie sprawdzał w manualnym ostrzeniu A72 czy A7R2 ?
A7II
100% się zgadzam focilem 10 lat 5d mkI zmieniłem teraz a wzasadzie dokupiłem bo 5 nigdy nie sprzedam za jej dusze i nalagowoego ducha właśnie – kocham go. A kupiłem sony A7r3 tylko dla tego ze nie mogę już na 5 polegać z uwagi na wiek i przebieg, a ze nie lubiezmieniac sprzętu postanowiłem pójść w nowości żeby na długo starczyło. Pierwsze wrażenia z sony – dramat jak ktoś wspomniał – komputer a nie aparat, ale powoli zacząłem się przyzwyczajać i zrozumiałem ile ułatwień to ze sobą niesie, choć na początku było ciężko, bo jego wszystkie ficzery tak mnie rozpraszały ze nie mogłem się skupić na fogorafowaniu.
[…] Prev […]
Czy ten analogowy duch Leici M9 albo canona 5d I nie leży czasem po prostu w matrycach o stosunkowo niskiej dynamice? 6-7EV wysokiej jakości, żeby wycisnąć 11EV trzeba mocno szukać w cieniach i światłach. Dzisiejsze aparaty domyślnie dają 10ev, a jak się przyłoży to i 15 się wyciśnie + więcej bitów przejść tonalnych, i obraz jak HDR, gładziutki, o zgrozo… Pewna szorstkość moim zdaniem dobrze robi obrazom fotograficznym. Zastanawiam się, bo sam mam 5d I, lubię, ale kupiłem 6d i jakoś utraty “magii” nie czuję, a puszka mniejsza, świetny tryb cichy, teraz bardzo przystępne ceny na rynku wtórnym. Jest mniej szumu, 1600 wygląda jak 400, ale całkowitą dynamiką 6d też 4liter nie urywało więc i obrazek fajny. Latitude matrycy, czyli jak to wytłumaczyć pewna swoboda ciągnięcia cieni/gaszenia świateł się zwiększyła (tutaj 5dI nie wybacza dużych błędów – chociaż też jest pewna swoboda). Najbardziej bolesną zmianą jaka teraz następuje to dla mnie te wizjery elektroniczne. Ok – telewizja była obecna u mnie od najmłodszych lat, ale z tak bliska w tv patrzeć nie lubię…
M9 ma zupełnie inny charakter niż canon. M9-kę mogę spokojnie 1-1,5 EV prześwietlić i nadal mam detal w światłach – często to wykorzystuję naświetlając. Do tego matryca M9 zupełnie inaczej “łapie” światło – często w Nikonie d800 miałem iso 1250 a M9 320 w tych samych warunkach. Zmierzony DR w M9 to 11,9 EV – jak do tego dodasz to 1-1,5EV ze świateł to wychodzi całkiem nieźle.
“w Nikonie d800 miałem iso 1250 a M9 320 w tych samych warunkach”, serio? Jak? W takim wypadku uniwerslane metody określania ekspozycji manualnie, typu Sunny16 nie miałyby już racji bytu? To że fuji ma jakąś inną metodę określania wartości iso to zauważyłem, iso 400 w fuji odpowiada canonowskiemu 250 około, ale takie różnice o których piszesz to aż dziwna sprawa. Dziwna dla nikona chyba, bo raczej leica trzyma się tego by czułość cyfrowa odpowiadała tej analogowej. W każdym razie życzyłbym sobie tego gdybym np przesiadł się z M6 na M9 😉
Sunny 16 w cyfrze nie ma racji bytua a transmisja światła zależy też od obiektywu. Sensory mają też różny highlight rolloff – w d800 ucina światła szybko – dopiero w 810 jest lepiej. Pisał też o tym kilka lat temu Rusinowski.