OSAKA | SAMURAI JEANS
Nie jest tajemnicą zacięcie Michała do doktoryzowania się we wszystkim czym się zainteresuje. Kettle – jak już, to robi challange nieosiągalne dla zwykłego śmiertelnika. Jak kupuje nowy obiektyw to sprawdzi 15-ście różnych wersji by wybrać ten jedyny i kończy z 5-cioma niezbędnymi 50-kami czy 35-kami.
Jakiś czas temu znajomi zarazili go uwielbieniem do dobrego denimu i się zaczęło. Nie może sobie kupić normalnych spodni tylko te jedne wybrane, wyszukane. Wiedzieliście, że zwykłe jeansy mogą mieć swoją wagę – jak papier? 12oz, 14oz a nawet 21 czy 25? Te ostatnie to już ultra grube i sztywne spodnie, które można postawić na sztorc bez ubierania. W Japonii nie mogło się obyć bez zakupów, Japończycy produkują naprawdę warte uwagi spodnie.
Jeśli szukacie unikalnych jeansów zajrzyjcie koniecznie do sklepu Faster Dog w Warszawie, Patrycja i Paweł na pewno Wam doradzą co kupić i z czym nosić.
Michał z żalem odbił się od zamkniętego tokijskiego sklepu THE REAL MCCOY więc wybrał plan B. W Hinoya One (polecamy!) kupił dla siebie Evisu a dla mnie Momotaro. W Osace kupił klasyczne proste Samuraje 21 oz model 510xx.
Zakupy w Samuraj Jeans to prawdziwy experience. Panowie chodzą, patrzą, doradzają, cmokają, zastanawiają się, macają, zawijają i odwijają nogawki, wszystko oczywiście po japońsku;)
Zabawne było zobaczyć jak podwijają Michałowi nogawki go kolan. Zachodzą w głowę jak ktoś z Polski dowiedział się o ich sklepie. W końcu po przymierzeniu kilku par jest ogólna aprobata i Michał ma spodnie. Alleluja!
Jeszcze tylko mały ciach – pan na miejscu po 20 minutowej dyskusji i wbrew sobie skraca do odpowiedniego rozmiaru, żeby po namoczeniu i skurczeniu były jak najlepszej długości. Wiedzieliście, że nowe jeansy trzeba namoczyć?
Oczywiście mamy na myśli raw unsanforized denim! Samo ciachanie to całe przedstawienie, młoteczek, klamerki, maszyna do szycia i pan, który wygląda jakby zszedł z planu filmowego, z wielkim uśmiechem i ukłonem wręcza gotowe spodnie. Ja w tym czasie przymierzyłam wszystkie możliwe czapki i też wybrałam coś dla siebie.
Poniżej krótki filmik z wizyty w sklepie nakręcony z myślą o InstaStories – stąd pionowy format oraz Michała rozkminki na temat długości i podwijania spodni. Michała wnioski – “szkoda, że nie wziąłem Red Wingsów” 😉
Jeżeli jesteście o co cały ten szum z japońskim denimem obejrzyjcie koniecznie dokument Weaving Shibusa https://vimeo.com/ondemand/weavingshibusa lub zajrzyjcie na stronę https://www.heddels.com/
Te małe białe kołtuny to nasiona bawełny, z których robiony jest denim.
Z babskich ciekawostek, nie jestem zakupoholikiem, chociaż lubię nowinki. Odkryłam ReFa Carat, na zmęczony nie tylko lotami ryj działa cuda. Nawet Michał się powoli przekonuje;)
Moje kolejne odkrycie to eyeliner K-Palette 1 Day Tattoo. Japonki mają hopla na punkcie kosmetyków, a to małe cudo przerosło moje oczekiwania. Pierwsza rzecz, która się trzyma i nie wyglądam po godzinie jak panda. Nieźle!
Szkoda, że podróżuję tylko z bagażem podręcznym, pewnie przywiozłabym więcej kosmetyków. Coś mi się wydaje, że wkrótce tu zawitam na większe zakupy!
2 Comments
Add comment Cancel reply
This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.
Fajnie, że ktoś z Polski (jeszcze z branży ślubnej)jara się tematem surowego denimu, szacuneczek!
Ja żadnej ze swoich par nie moczyłem przed założeniem, pierwszy soak zrobiłem dopiero po pół roku od pierwszego włożenia, pierwszy wash po ponad roku:)
Czekam na journey tego denimu, gratuluję samurajców, evisu nigdy nie lubiłem(może dlatego, że tak wiele podróbek), ale kurtki momotaro szczerze zazdroszczę:)
5.!
Temat surowego denimu jest niezwykle wciągający;) Jak to zwykle bywa – są dwie szkoły namaczania. Samuraje są “unsanforized” więc wstępne namaczanie to była konieczność. Ani Momotaro (spodni) ani Evisu nie namaczaliśmy. Te ostatnie są dla mnie sporym zaskoczeniem. Też mnie początkowo marka nie przekonywała ale postanowiłem dać im szansę i nie żałuję!